Testowanie ma największy sens na docelowym sprzęcie. Oczywiście można zrobić kilka etapów testowania, najpierw proof of concept mniejszego kalibru, ale koniec końców musi być test na docelowej rakiecie z całym wyposażeniem a jedynie najcenniejsze elementy zastąpione modelem. Jeżeli coś się rozwali, to trudno obwiniać test o stratę rakiety, bo lepiej na teście niż na prawdziwym starcie. A jeżeli nic się nie rozwali, to nic ten test nie kosztuje (no, prawie nic). Bez tego testu to nie jest kwestia że może się coś rozwalić, ale rozwali się na pewno. A w pracy jestem w zespole testerskim więc wiem co mówięKacper pisze:Będzie można przetestować rozwiązania nie narażając cennego ładunku. Do wyniesienia mniejszej kapsuły pewnie wystarczyłaby któraś z już istniejących rakiet. Wystarczy pułap nawet 50m.
